piątek, 13 grudnia 2013

stary plan treningowy

No i tak po tych wszystkich swoich ustaleniach odnośnie nowego planu treningowego trafiłam jak co czwartek na spotkanie z Biegam Na Tarchominie. I tak biegnąc (tym razem z przodu, a nie na szarym końcu) wspominałam sobie z Foryciakiem, Jackiem i Kubą bez fejsa (tym razem również bez wąsów i bez brody!!!) pobyt w Toruniu. I tak dochodziłam z nimi do wniosku, iż dobrze się stało, że przenieśliśmy się z fortów do Domu Pielgrzyma - bo dzięki temu mieszkaliśmy bardzo blisko stadionu, spod którego odchodziły autobusy na start i na którym znajdowała się meta, bo dzięki temu ominęło nas stanie w kolejce do depozytu, o której legendy już krążą. I tak rozprawiałam sobie z nimi o tym i o owym: o podchodzeniu do trenowania na luzie, o podchodzeniu do trenowania zbyt serio... I tak przypomniałam sobie, że coś gdzieś kiedyś jakoś już w kwestii treningów pisałam. Po powrocie do domu zajrzałam w stosowne miejsce i...

 Warszawa, 12.06.2013
 bardzo poważne ;) treningi
Zauważyłam, że w bardzo dobrym tonie jest publikowanie na fejsie mapki ze swoją trasą biegową, stworzoną przez Endomondo czy inną tego rodzaju aplikację. Podpatrzyłam też u jednego takiego, że w dobrym tonie jest robić codzienne podsumowania swoich treningów: ile przebiegło się kilometrów, w jakim czasie, w jakim tempie, ile spaliło się kalorii, kto towarzyszył... Skoro tak, to czas na podsumowania.

Wtorek, 19.15 - kameralny trening z Centrum Biegowym ERGO
 
towarzystwo: zupełnie obcy ludzie.
ilość spalonych kalorii: nie wiem. szczęśliwi kalorii nie liczą. ale z pewnością nie zdołałam spalić tego wszystkiego, co zjadłam w ciągu dnia.
tempo: nie wiem. wciąż nie umiem używać gadżetu, który dostałam na urodziny.
czas: około 50 minut. wystarczyło, by dobić mnie niekończącymi się podbiegami i biegami po schodach.
trasa: yyy.... no dobra, aplikacji Endomondo nie posiadam.
dodatkowe wrażenia: czy ja podczas rozgrzewki na trawie musiałam wdepnąć w psią kupę?
ilość kilometrów: nie wiem. miało być ok. 9 ale wcześniej odłączyłam się od grupy, bo byłam umówiona na...

Wtorek, 21.00 - inwazja Night Runners na Stadion Narodowy

towarzystwo: Marcin. 
trasa: oczywista. nawet mapy nie muszę załączać.
ilość kilometrów: po treningu z ERGO pary wystarczyło tylko na 5 okrążeń po promenadzie.
czas: nie wiem. skończyliśmy o 21.40. ale nie spojrzałam w końcu na zegarek (wciąż nie mogę się przyzwyczaić, że go mam), kiedy startowaliśmy.
ilość spalonych kalorii: na tyle dużo, by naciągnąć brata na gorzką czekoladę.
dodatkowe wrażenia: jeden taki (o kolorze skóry nieco jaśniejszej niż mleczna czekolada) pocałował mnie znienacka w policzek na przywitanie, a potem pędząc jak oszalały, wypytywał, gdzie są moje PUMY.
tempo: nie wiem. ale musiało być bardzo wysokie, bo ciśnienie skoczyło mi tak, że jak tylko usiadłam w autobusie, zasnęłam, budząc się jedynie wtedy, gdy moja bezwładna głowa o coś uderzała. dobrze, że swojego przystanku nie przespałam.
 
A w czwartek, 21.00 - biegamy STATKIEM po Tarchominie

towarzystwo: Piotr, Emilia i grupa niepoznanych dotąd biegających sąsiadów z osiedla.
ilość kilometrów: ok. 8.
tempo: bardzo spokojne, konwersacyjne.
co do reszty - nie wiem, ale za to mapkę z Endomondo mogę już załączyć.
Parostatkiem w piękny rejs, statkiem na parę w piękny rejs... 



Wpis powstał tuż przed moim pierwszym (i pierwszym w ogóle) treningiem BNT. Wczoraj zaś miał miejsce trening dwudziesty piąty.

Tak to wyglądało 13.06.2013:

A tak wyglądało to wczoraj:

Dziś jest 13.12.2013. Minęło dokładnie pół roku.
Happy birthday, BNT! - podczas dzisiejszej LADIES NIGHT w Ancymonie z pewnością nie omieszkamy z dziewczynami z BNT Girls wznieść za to toastu. Jeszcze tylko nie wiem, na jakiego drinka się zdecydować. Cosmopolitan? Cuba Libre? Malibu Funky? A może wszystkiego po trochu? Wszak jutro inauguracja XI Zimowych Biegów Górskich w Falenicy i trzeba porządnie przygotować się do startu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz