poniedziałek, 9 grudnia 2013

impresje z XI Półmaratonu Świętych Mikołajów w Toruniu


 - Zróbmy sobie wycieczkę do Torunia na Półmaraton Świętych Mikołajów! - zaproponował jakiś czas temu ktoś z Zabieganych Po Uszy (znając życie, był to sam Lord Vader) i nie musiał do tego pomysłu zbyt długo przekonywać. Kilkoro śmiałków znalazło się bowiem od razu. Wśród nich ja. Zwłaszcza, że był to jeden z nielicznych biegów spoza Warszawy, o którym słyszałam już wówczas, gdy w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałam, że kiedyś sama będę biegać. Zwłaszcza, że reportaże, które w zeszłych latach widywałam w telewizji, bardzo pozytywnie nastrajały do tej imprezy.
- A może pojedziemy w grudniu na Półmaraton Świętych Mikołajów? - chwilę później zaproponował prezes Biegam Na Tarchominie. I on również nie musiał do tego pomysłu zbyt długo przekonywać. Bez trudu znalazł oprócz siebie jeszcze dziewięcioro śmiałków. W tym pięcioro debiutantów na tym dystansie.
A gdy okazało się jeszcze, że do Torunia wybiera się parę osób z zaprzyjaźnionej grupy ASA Team i wszyscy będziemy nocować w tych samych fortach, nie miałam już żadnych wątpliwości, że to będzie najfajniejsza impreza tego sezonu - idealna na jego zamknięcie i podsumowanie. I choć kilka dni przed półmaratonem postrach wzbudził w Polsce orkan Ksawery, choć z różnych względów parę osób z grupy wyjazdowej wywiało, a mi zupełnie niespodziewanie przywiało pewien ból istnienia, o którym pojęcie (zielone, a nawet czerwone) mają tylko kobiety, w sobotę 7-go grudnia rano nie pozostało mi nic innego, jak oznajmić całemu światu:


Na podbój Torunia prawie gotowa. Stop.
Torba spakowana. Stop.
Broń tajna - specjalny bojowy lakier mikołajowy - jest. Stop.
Oczywiście na paznokciach u stóp. Stop.
Jeszcze tylko "red alert" trzeba stłumić. Stop.
I zaklinanie pogody czas zacząć. Stop
Ej, Ksawery! Spierdalaj, do cholery! Stop.
No... To spierniczam... Nie-stop.
Нас не догонят...
http://www.youtube.com/watch?v=RvcHVesIzMU
PS. Ależ adekwatny teledysk.

A potem...
Wchodzi kogut do łazienki, a tam... same zakręcone kurki.
Hahaha...
Komu w drogę, temu... żarcik Żuka, porzeczkówka i... Dziurawe Futerko Noli.
W takich oto nastrojach, w rytm punk rocka z Torunia, mijała nam droga, gdy... gdzieś pomiędzy jedną połówką a drugą (wszak czas był już najwyższy, by pokonywanie połówek zacząć trenować)...
- A wiesz, że w fortach nie ma wody i prądu. Śmieszne, nie? - oznajmił mi przez telefon kolega z Biegam Na Tarchominie, a ja... jakoś się nie uśmiałam.
Koniec końców, dzięki szybkiemu zwiadowi znajomych z BNT, udało się zdobyć miejscówkę w... Domu Pielgrzyma. Pięcioosobowy pokój dla sześciu osób i zbiorowa łazienka na korytarzu pozwoliły się poczuć jak na koloniach. Na szczęście nie było żadnego wychowawcy.


A w niedzielny poranek, gdy zadzwonił budzik...
Wake up!

A w niedzielny poranek, gdy zadzwonił budzik... okazało się, że (chyba dzięki moim zaklęciom) po Ksawerym nie ma nawet śladu, a za oknem pięknie świeci słońce i niebieszczeje niebo.

XI Półmaraton Świętych Mikołajów w Toruniu to:
- start z nowego mostu i połyskujące w słońcu konfetti,
 - około 4000 osób ubranych - zgodnie z regulaminem - w dołączone do pakietu startowego czerwone koszulki i mikołajowe czapeczki,
 - różnego rodzaju przebierańcy...

  ...a wśród nich wspaniali Mikołajowie i przepiękne śnieżynki z BNT...
 ...oraz uprawiający działalność charytatywną Spartanie i Biegający Miś,

- niezła organizacja (z przejazdem na start i z najedzeniem się po przebiegnięciu mety nie było problemu, a i menu zachwycało: żurek, pomidorowa, chleb ze smalcem, pączki, drożdżówki, herbata, piwo, soczki...),
- urozmaicona trasa z dużą ilością podbiegów, pozwalająca nacieszyć się zarówno biegiem ulicznym i toruńskimi zabytkami, jak i biegiem przełajowym (ze wszystkimi urokami zimowego biegania) i toruńskimi lasami.

"Mamo, to przecież niemożliwe, żeby było tylu Mikołajów!" - jedna z uczestniczek podzieliła się na  fejsie tekstem zasłyszanym podczas biegu. I rzeczywiście doping i reakcje kibiców i przechodniów były urocze. Choć...
"Spierdalać na stadion!" - mąż usłyszał, co do biegaczy powiedział pewien rowerzysta, który nie omieszkał tuż po tym wjechać w tłum, by uprawiać slalom między uczestnikami półmaratonu. Okazało się później, że miał on między nami niesamowity posłuch. Gdyż... po przebiegnięciu 21 km i 97,5 metra wszyscy spierdolili na stadion. Tam bowiem znajdowała się meta.
Powinnam w tym miejscu napisać coś o wyniku, jaki osiągnęłam, coś o miejscach, które zajęłam w kategorii OPEN i wiekowej, coś o rezultatach wszystkich krewnych i znajomych królika, ale... czy to ważne?

Są takie imprezy biegowe, które sprzyjają poprawianiu własnych wyników i biciu rekordów oraz takie, w których - ze względu na nie najłatwiejszą trasę oraz nie do końca sprzyjającą pogodę - niełatwo jest o nową życiówkę i w których przede wszystkim liczy się sam fakt uczestnictwa, fajne towarzystwo i zabawa.
Są takie imprezy biegowe, które odbywają się w pobliżu miejsca zamieszkania, które wybiera się ze względu na łatwy dostęp oraz takie, dla których ludzie z całej Polski pokonują setki kilometrów.
Są imprezy biegowe zwyczajne i są imprezy biegowe kultowe.
Chyba nie muszę tłumaczyć, jakiego rodzaju imprezą jest Półmaraton Świętych Mikołajów w Toruniu. 

Stado baranów z dzwoneczkami. Beee... 
Sukces powyżej 100%. Beee... 
Pobiegł nawet Piter, który przecież wcale nie miał w tym półmaratonie biec. Beee... 
I wcale nie śmiejemy się baranim głosem. Beee...
W takich oto nastrojach, w rytm ONA, od którego Żuczkowi chciało się rzygać, ruszyliśmy w drogę powrotną do Warszawy. A Toruń.. pożegnał nas śnieżnymi opadami, których oszczędził nam w trakcie biegu.

2 komentarze:

  1. u mnie był przejazd Mikołajów na motorach :) wiem, ze to nie to samo, co bieg Mikołajów, no ale... ja w końcu nie biegam :)
    lakier jak zawsze dopasowany do warunków meteo i innych. a zalewająca Cię krew, to tez jakby w harmonii kolorystycznej z całokształtem więc chyba nie masz co narzekać :)) choć jak mnie zalewa krew w momentach dla mnie niedogodnych, szczęśliwa nie jestem.
    a co do bateryjek. nie, nie zakupiłam nowych, jak widać jakoś trudne to dla mnie zadanie ;) ale dzień przed butowymi zakupami będąc u koleżanki skorzystałam z okazji i ośmieliłam się zważyć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze było!
    Świetna impreza, fajna trasa.

    OdpowiedzUsuń