czwartek, 9 sierpnia 2018

z cyklu "Poczytaj mi, mamo..." - bajka o czarownicy Małgorzacie

Za siedmioma górami (a konkretnie w GÓRACH ŚWIĘTOKRZYSKICH), za siedmioma lasami (a konkretnie w porastającej grzbiet łysogórski unikatowej i prastarej PUSZCZY JODŁOWEJ) żyła sobie CZAROWNICA Małgorzata.

Za dnia Małgorzata biegała z przyjemnością pomiędzy jodłami, modrzewiami, dębami i innymi drzewami rosnącymi na terenie ŚWIĘTOKRZYSKIEGO PARKU NARODOWEGO; ganiała za wiewiórkami i motylami, chłonęła zapachy tutejszych kwiatów, ziół i krzewów, lecz gdy nastała noc… Gdy nastała noc, wsiadała na miotłę i z wyciem wichru sfruwała na ŁYSĄ GÓRĘ. Tam podczas SABATU wraz z innymi czarownicami jadła, piła, tańczyła przy dzikiej muzyce, rzucała mroczne zaklęcia i hulała z biesami i czarnymi kotami, dopóki nie zapiał kur.

Z czasem jednak Małgorzacie coraz mniej podobały się wiedźmie praktyki jej zgorzkniałych koleżanek. Nie lubiła ciągnąć za ogony dinozaurów w JURAPARKU. Nie sprawiało jej przyjemności zrzucanie czapek z głów narciarzy szusujących po stokach SZWAJCARII BAŁTOWSKIEJ. Nie podobało jej się rzucanie zaklęć na piłkę – tak, by podczas meczów rozgrywanych na STADIONIE KORONY KIELCE nigdy nie wpadła do bramki. Żal jej było biegaczy, którym podczas PÓŁMARATONU WTÓRPOL, startującego znad ZALEWU REJOWSKIEGO w SKARŻYSKU-KAMIENNEJ czarownice zsyłały zawsze silny wiatr w twarz, tzw. „wmordewind”. Roniła łzy nad losem sędziwego BARTKA z ZAGNAŃSKA – dębu, któremu czarownice z upodobaniem strącały liście z gałęzi. Litowała się wreszcie nad RYCERZEM-PIELGRZYMEM z NOWEJ SŁUPI, który za swą pychę zaklęty został w kamień, a do swego celu – KLASZTORU NA ŁYŚCU – co roku przybliża się jedynie o ziarnko piasku. Czuła, że gdyby nie złośliwość jej towarzyszek, pokuta pielgrzyma mogłaby potrwać znacznie krócej.

Z bezsilnej złości i bezradności (bo cóż ona jedna mogła z tym wszystkim począć?) Małgorzata ciskała czasem kamieniami na GOŁOBORZACH, a czasem po prostu odrywała się podczas sabatów od grupy i odlatywała samotnie w bardziej cywilizowane rejony. Lubiła latać wokół wież CHĘCIŃSKIEGO ZAMKU, fruwała pod strzechami chat w MUZEUM WSI KIELECKIEJ w TOKARNI, pomagała wytapiać żelazo podczas DYMAREK ŚWIĘTOKRZYSKICH, kuła w PACANOWIE podkowy dla Koziołka Matołka, przysłuchiwała się muzyce dobiegającej z AMFITEATRU na terenie rezerwatu KADZIELNIA… Była też częstym gościem PAŁACYKU w OBLĘGORKU. Przechadzając się po posiadłości, która należała niegdyś do wielkiego pisarza Henryka Sienkiewicza, zatapiała się czasem w – zdawać by się mogło – nierealnych marzeniach.

Ano marzyło jej się, że spotka kiedyś kogoś, kto pokocha ją tak samo mocno jak Skrzetuski Helenę, jak Kmicic Oleńkę, jak Wołodyjowski swoją Baśkę. Marzyło jej się, że latem razem z tym kimś będą biegać, wspinać się po górach i siadywać w cieniu drzew, a zimą - jeździć na nartach, pić grzane wino i wspólnie przygotowywać sycący, gorący KOCIOŁEK. Marzyło jej się, że ten ktoś zabierze ją na jakiś huczny bal. Nie musiałoby to być gdzieś w dalekiej Europie, nie musiałoby to być w Paryżu… Wystarczyłby sylwester „MOULIN ROUGE” w HOTELU EUROPA w STARACHOWICACH, w którym – jak krąży legenda – zawsze świecą cztery gwiazdki. Pierwsza – w klubie muzycznym Iluzja, gdzie przy doskonałej muzyce można bawić się do białego rana. Druga - w apartamentach, gdzie można wyspać się wygodnie za wszystkie czasy. Trzecia - w kuchni, gdzie powstają dania: pyszne, zdrowe i aromatyczne, a stoły szwedzkie podczas śniadań nigdy nie są puste. Czwarta – w SPA. Podobno po wizycie w tutejszej strefie relaksu nawet Małgorzata przestałaby wyglądać jak czarownica. Ba, podobno nawet przestałaby mieć spięte od latania na miotle pośladki.

Marzyło się wreszcie Małgorzacie, by po tym wszystkim usłyszeć, jak ECHA LEŚNE rozgłaszają, że… Po tradycyjnym świętokrzyskim weselu, które trwało kilka dni i kilka nocy, Mistrz zabrał swoją Małgorzatę w podróż poślubną do pewnej JASKINI, a tam – pośród stalaktytów, stalagmitów i innych krasowych draperii skalnych… baju-baju… było im jak w RAJU.

Piotrze, drogi mężu, dobrze wiesz, że to tylko bajka, że większość opisanych zdarzeń i sytuacji jest fikcją literacką, że ani ze mnie czarownica, ani z Ciebie mistrz... Ale dobrze też wiesz, że w każdej bajce jest odrobina prawdy. A prawda jest taka, że marzy mi się, by razem z Tobą spędzić nadchodzącego sylwestra w Hotelu Europa w Starachowicach. Dlaczego akurat tam? Ano dlatego, że w naszym zwyczajnym życiu należy nam się odrobina bajki.


Przytoczona przeze mnie bajka może wydawać się dość dziwna. Napisana została bowiem pod koniec zeszłego roku na konkurs ogłoszony przez portal SWIETOKRZYSKIE i jako taka musiała spełniać szereg warunków W dowolnej formie literackiej trzeba było m.in. przedstawić atrakcje regionu świętokrzyskiego i nawiązać do oferty Hotelu Europa w Starachowicach, a nagrodą był wypasiony bal sylwestrowy. Ale... jak już stwierdziłam... w każdej bajce jest odrobina prawdy. Prawdy uniwersalnej. Jak choćby tej, że warto mieć marzenia. Jak choćby tej, że... jeśli się je chce naprawdę spełnić, to trzeba losowi dopomóc.
Większość wie, że w napisanie pracy konkursowej, która wyróżniałaby się na tle innych, włożyłam dużo czasu i serca. Ale warto było. Bo dzięki temu spędziłam z mężem najbardziej luksusowego sylwestra w swoim życiu. Dokładnie takiego, albo nawet i jeszcze lepszego jak ten w mojej bajce.
- Oby cały rok był dla nas taki sam jak sylwester - o północy przy lampce szampana życzyłam sobie i Piterowi. I...

marzenia - te duże i te maleńkie


Różne imprezy biegowe (jedna nawet z podium i pucharem), narty, kajaki, wypady nad morze, rzeczkę i jezioro, skoki narciarskie w Planicy, wycieczka z chrześnicą do Budapesztu, Biegowy Potop Szwedzki, zbliżające się dużymi krokami wakacje w górach...  Pod kątem realizowania marzeń ten rok był i wciąż jest naprawdę aktywny, luksusowy i niezwykły. Spełniają się nam marzenia codzienne i niecodzienne, duże i maleńkie, bardzo stare i zupełnie nowe, pospolite i wyjątkowe, cykliczne i jednorazowe, skrzętnie planowane i spontaniczne... Spełniają się wreszcie takie marzenia, o których nawet nie mieliśmy śmiałości marzyć. Awans do III etapu projektu "Chcę To Przeżyć"... Większość wie, że w ten projekt włożyłam dużo czasu i serca. Ale patrząc na relacje innych uczestników, nie sądziłam, że to się może udać. A jednak...


Nic dodać, nic ująć.

Dla uczestników III etapu organizatorzy przygotowali aż pięć atrakcji do wyboru:


foto by Katalog Marzeń

Wyprawa Off Road i pojedynek Lamborghini vs Ferrari - to kompletnie nie moja bajka. Samochodem, owszem, jeździć potrafię. Ale robię to tylko wówczas, kiedy muszę. O wiele bardziej bezpieczna (a nawet: najbezpieczniejsza) czuję się wówczas, gdy prowadzi Piter.

Dzień w SPA - biorąc pod uwagę mój aktualny stan wypalenia, przydałby się. Ale... Już za 1,5 tygodnia będą góry, będą piękne widoki, będą termy... Zdecydowanie wolę bardziej aktywny sposób relaksowania się.

Skok na spadochronie - oczywiście, to było to, co chodziło mi po głowie najbardziej. Ale...
- Jak dojdziesz do trzeciego etapu... - mąż w mój awans miał znacznie więcej wiary niż ja. - Proszę cię, nie wybieraj skoku na spadochronie.
Umówmy się... Jeszcze jakiś czas temu, gdy byłam czarownicą niemal taką jak ta z początku historii, walnęłabym pięścią w stół, tupnęłabym nogą, wsiadłabym na miotłę i poleciałabym po swoje. W nosie miałabym to, że ktoś w tym czasie się o mnie boi. Ale uniwersalnych prawd płynących z mojej bajki jest więcej. Jak choćby ta, że z wiekiem nawet najbardziej zatwardziałe czarownice się zmieniają, a dobry mąż jest jak muzyka: łagodzi obyczaje. 

Imponujące widoki… syk gorącego powietrza, napełniającego czaszę balonu… a potem już tylko cisza i nieokreślone poczucie zawieszenia w czasie i przestrzeni…
To tylko niektóre z atrakcji, które oferuje Lot  balonem! Wybierz jedno z dostępnych miejsc startu i rozpocznij niezwykłą podniebną przygodę. Na pokładzie bajecznie kolorowego balonu nie będzie miejsca na nudę. Zobacz świat z zapierającej dech w piersiach perspektywy, która kiedyś zarezerwowana była tylko dla ptaków. Dodatkowo, podróżujący z Tobą pilot, zapozna Cię z tajnikami latania balonem. Całości dopełni bezcenne uczucie wolności i błogiego spokoju, którego nie da się z niczym porównać. Przekrocz próg rattanowego kosza i wyrusz w podniebną podróż ku chmurom! Zapomnij o przyziemnych sprawach i oddaj się tej niezwykłej chwili. To niezapomniana przygoda na całe życie!
Każdy z nas marzył kiedyś o swobodnym unoszeniu się  w powietrzu i podziwianiu świata z perspektywy lotu ptaka.
Lot balonem jest właśnie spełnieniem takich marzeń.



Lot balonem. Może mało w nim adrenaliny, może mało w nim szaleństwa, ale... tu też jest przestrzeń, tu też jest powietrze... Wybór jest oczywisty. Bo są ludzie, dla których warto chodzić (albo i latać) na kompromis. A spadochron? Może wpiszę go obok snorkelingu w Egipcie i  żużlu na Stadionie Narodowym do naszego wspólnego katalogu marzeń na przyszły rok. I wtedy skoczymy oboje.

2 komentarze:

  1. przypomniałaś mi moją wyprawę w Świętokrzyskie :) no i zabrałaś mnie w piękną podróż :) ściski i pozdrowienia dla Was, no i ten tego ten... jestem z Cię dumna! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ściskam i pozdrawiam teraz z innych gór! Spod samiuśkich Tater! Hej!

      Usuń