To malownicze miejsce nazywa się Lasek Henrykowski (Diabły Tarchomińskie), znajduje się na obszarze wydzielonym ulicami: Milenijną, Modlińską oraz Mehoffera, oddalone jest raptem niecałe 2 km od mojego bloku, a trasę w nim (choć przewyższenia nie są tak mordercze jak w Falenicy) można ułożyć sobie tak, że... skończy się na cmentarzu. Cmentarzu przy ul. Mehoffera.
Lasku Henrykowskiego nie polecam jednak do biegania nocą. Doniesienia wielu znajomych bowiem (często potwierdzone zdjęciami) i wszelkie znaki na ziemi mówią, że grasują tam dziki. A wiadomo...
Dzik jest dziki, dzik jest zły,
Dzik ma bardzo ostre kły.
Kto spotyka w lesie dzika,
Ten... ten może skończyć na cmentarzu.
Dzik ma bardzo ostre kły.
Kto spotyka w lesie dzika,
Ten... ten może skończyć na cmentarzu.
nie wiem czy Tobie się chwaliłam, ale w Toskanii stanęłam z dzikiem oko w oko. i nie, nie uciekałam na żadne drzewo, nie skończyłam też na cmentarzu. ja po prostu znieruchomiałam, tak samo jak dzik, który spojrzał na mnie i w końcu się oddalił. widocznie mało smakowitym kąskiem dla niego byłam ;))
OdpowiedzUsuńa Ty do małego Rzeźnika się nie przygotowujesz? a może jednak do dużego? :)
Dzikowi się nie dziwię, bo za chuda jesteś :) A Rzeźnik to dla mnie za wysokie progi. Natomiast, jeśli nic (czytaj praca lub kasa) nie stanie na przeszkodzie, marzy mi się jego mniejszy odpowiednik, czyli Rzeźniczek :)
Usuńe tam za chuda. dzik tez grubasem nie był :)
Usuńo tym Rzeźniczku, to pamiętam, że wspominałaś, iż Ci się marzy.
a zatem w ramach życzeń noworocznych... niech nic na przeszkodzie nie staje, a Rzeźniczek otworem przed Tobą staje ;)))) a poza tym niech Cię radość z biegania nie opuszcza i... po prostu wszystkiego dobrego :)
ps. ach, ależ zaszalałam z życzeniami ;) widać zaczynam się rozwijać ;)))