czwartek, 12 grudnia 2013

nowy plan treningowy, część 2: w poszukiwaniu najlepszej metody

A jednak... Wbrew temu, co sama radziłam i pisałam, w poszukiwaniu najlepszej metody treningowej pobabrałam się trochę w przeszłości.

"końcowe odliczanie, czyli antyporadnik biegacza"
 
15.04.2013
Jest na fejsie coś takiego jak Jiwok. Serwis, który w ostatnie dni przed maratonem udziela porad, mających pomóc uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek przed startem i pozwolić dobrze się do niego przygotować. Brat polecił mi je przeczytać ze zrozumieniem. Więc czytam.

Przyzwyczaj organizm do warunków startowych. W miarę możliwości biegaj w porze startu maratonu.

I faktycznie treningi miałam w godzinach rannych. Tyle że... Z okazji zakończenia treningów zrobiłam porządek w zdjęciach i... 



 

...w zasadzie wszystkie odbyły się w warunkach zimowych, a maraton biec będziemy raczej w wiosennych. To co? Mam zakrzyknąć: "Zimo, wróć!" czy zadowolić się warunkami z ostatniego treningowego weekendu (http://vimeo.com/63974243)?

16.04.2013
"Zadbaj o siebie. /.../ Najlepiej 3 dni przed startem, bo w sobotę będzie już ciężko. Regularne zarywanie nocy w pracy w tygodniu przed maratonem na pewno nie wpłynie korzystnie na Twoją niedzielną dyspozycję!"

Patrzę na dzisiejszy plan pracy, patrzę na wczorajszy:
10.30 - transport.
11.30 - ekipa na planie.
22.00 - koniec zdjęć.
Do tego powrót z Sękocina na Tarchomin.
I tak pewnie będzie aż do piątku.
Czy w trosce o niedzielną dyspozycję powinnam się zwolnić?

Sprawdź prognozę pogody. Upewnij się, że aura w niedzielny poranek Cię nie zaskoczy. Sprawdź ponownie prognozę w niedzielny poranek.

Jasne. Polskie prognozy, jak wiadomo, są stuprocentowo pewne. Mówią słońce - zaskakuje nas deszcz, mówią ciepło - zaskakuje nas zimno... Więc... najbardziej aktualną prognozę sprawdzę sobie, jak już będę biegła. Wtedy nic już nie będzie mnie w stanie zaskoczyć.

Zapoznaj się dokładnie z trasą. Znajdź dzisiaj chwilę, żeby na spokojnie prześledzić całe 42,195km. Może uda Ci się przejechać część na rowerze?

A co zrobić, jeśli lubię niespodzianki i element nieprzewidywalności? Nie mówiąc o tym, że od piątku jestem z mężem fanką hasła "spontan". Poza tym... Dziś co najwyżej znajdę chwilę (i to nawet niejedną), by na spokojnie prześledzić trasę: Tarchomin-Chełmska-Sękocin-Metro Wilanowska-Tarchomin. I tak do piątku.

17.04.2013
Skompletuj swój strój startowy. /.../ Czemu tak ważny jest sprawdzony strój? To co na krótkim dystansie może okazać się w miarę wygodne, na maratonie może jednak okazać się przyczyną dużego dyskomfortu lub nawet poważnych otarć.


 
 
No i znów tak patrzę na foty. Jak widać, począwszy od zdjęcia w stroju pożyczonym jakby od starszego brata (do dziś pamiętam, jak podczas pierwszego treningu omal nie zgubiłam spodni), przeszłam różne etapy, aż skompletowałam optymalne ubranie (i jakie twarzowe). Tak więc... upiorę je, uprasuję i... schowam do szafy. Gdybym założyła je na maraton, ugotowałabym się chyba już po pierwszym kilometrze.

18.04.2013
Zmodyfikuj lekko dietę. Zwiększ ilość węglowodanów złożonych (pieczywo, makaron), a ogranicz nieco spożycie zakwaszających potraw zawierających dużą ilość białka np. mięsa, niektórych potraw mlecznych czy roślin strączkowych.

I wreszcie dobra wiadomość. Na diecie Dukana nie jestem, a węglowodany... mniam, mniam. Wreszcie mogę jeść je bezkarnie. Co więcej... Po maratonie też je będę jadła!

Spakuj się, żeby niczego nie zapomnieć. Potrzebne Ci będą:
Odzież: spodenki/spódniczka, koszulka do biegania z numerem startowym, skarpetki, majtki, czapka/opaska, bluza i dres po biegu, buty na zmianę, kurtka przeciwdeszczowa i przede wszystkim buty do biegania (!)
Akcesoria: stoper, pulsometr, telefon/odtwarzacz mp3, słuchawki
Dodatki: pas na odżywki, butelka wody, odżywki. Weź plaster do sutków, jeśli zdarza się, że ulegają podrażnieniu w trakcie biegania. Naładuj baterię swojego odtwarzacza lub telefonu, by razem z Tobą wytrzymały do końca trudy maratonu.


Uff, dobrze, że o majtkach przypomnieli, bo faktycznie zdarza mi się czasem zapomnieć. Ze swej strony zaś po kolejnej analizie zdjęć... 


  
...muszę do tej listy koniecznie dopisać chusteczki do nosa. Miałam wprawdzie nadzieję, że na ostatnim treningu zostanę wtajemniczona w sztukę smarkania bezchusteczkowego, ale niestety przeliczyłam się. Wciąż nie potrafię smarkać jak na prawdziwego sportowca przystało.

19.04.2013
Nie próbuj dogonić formy. Najgorsze co możesz zrobić to przetrenować się! Jeśli najdzie Cię ogromna ochota na intensywne długie wybieganie – odpuść. Nie chcesz przecież stanąć na starcie z zakwaszonymi łydkami i pokurczonymi mięśniami - brzmi rada nr 1. Nie było ani czasu, ani siły, ani ochoty na żadne wybiegania, więc przynajmniej ten punkt wypełniony mam wzorowo.

20.04.2013
Pakiety startowe odebrane, biura zawodów i EXPO zwiedzone, rzut okiem na miasteczko biegaczy zrobiony, a teraz... Teraz zaczyna się delikatny ucisk w żołądku. Czas więc się skupić (tak, tak... to dobre słowo) na mojej ulubionej radzie - radzie nr 21:

"Streskupa". Poranna wizyta w toalecie to przedstartowa tradycja. To zupełnie naturalna rzecz i wiele osób tak reaguje na stres. Przygotuj się na gargantuiczne kolejki przed toi-toi i brak papieru toaletowego. Najlepiej mieć kawałek papieru ze sobą, także na trakcie biegu!

Biorąc pod uwagę mojego strasznego cykora, a do tego bardzo słaby pęcherz, pozostaje mi mieć nadzieję, że na trasie będzie mnóstwo toi-toi. I że papieru w nich nie zabraknie. Bo nie zamierzam biegać z całym sznurkiem na szyi.

20.04.2013 wieczorem

Jestem już po charytatywnej trójeczce (powiedzmy, że był to zalecany lekki rozruch, zakończony głodem kolejnych kilometrów). Z programem imprezy się zapoznałam, ulotki i regulamin przeczytałam, numer startowy do koszulki przypięłam, wszystko, co miałam przygotować (włącznie z magnezem i płaszczykiem przeciwdeszczowym), przygotowałam... Teraz nadszedł czas na naturalne wyciszenie organizmu. Tak normalnie to relaksuje mnie czerwone wino i - jak to określają gazety - "te rzeczy". Tego pierwszego nie mogę, a to drugie... I tu mam zagwozdkę. Żaden z nadesłanych mi przez brata poradników się do tego nie ustosunkowuje (hmm... kolejne trafione słowo). Zdam się więc na intuicję i po prostu pójdę spać. 


No... to po zbyt długiej grze wstępnej dochodzimy (o rety! i znów właściwe słowo na właściwym miejscu) wreszcie do sedna. "Te rzeczy"... Musiało minąć parę miesięcy, bym wreszcie znalazła odpowiedź na pytanie, które mnie wówczas nurtowało. A wszystko to dzięki dwóm artykułom, które zamieszczone zostały niedawno na portalu "Polska Biega": 

Seks przed zawodami. Wskazany czy zakazany? Cz. 1

Seks przed zawodami. Wskazany czy zakazany? Cz. 2

Pierwszy przedstawia konkretne przykłady z życia sportowców. Drugi zaś to analiza tych przykładów i próba naukowego odnalezienia związku między pożyciem seksualnym a osiągnięciami sportowymi, jakiej podjął się znany polski seksuolog. I co? I nico. Nico, o czym bym nie wiedziała. Konkluzje brzmią następująco: 

- Dla różnych ludzi seks odgrywa różną rolę. Dla jednych jest niezwykle ważny, dla innych jest to sprawa marginalna. To sprawa niezwykle indywidualna. Seks to bowiem nie tylko kwestia spalania kalorii podczas aktu fizycznego. W grę wchodzi także psychika człowieka i to powoduje, że nie możemy o nim mówić jednoznacznie.

- Seks wśród sportowców to sprawa bardzo złożona, ale najistotniejsze jest to, aby sportowiec był fizycznie i psychicznie gotowy do zawodów.

- Możemy rozmawiać o zaletach i wadach uprawiania seksu, ale chodzi przede wszystkim o nastawienie. Jeśli ktoś myśli, że seks mu pomoże, to pewnie tak będzie, jeśli myśli, że zaszkodzi, to pewnie zaszkodzi.

Cóż... Kwestia seksu - tak jak i wszystkie inne zagadnienia analizowane przeze mnie przed debiutem maratońskim - okazała się sprawą indywidualną, nie dającą się zamknąć w szablonie ogólnych (i ogólnikowych) poradników. Niemniej JA znalazłam odpowiedź na pytanie, które od dłuższego czasu mnie nurtowało. I dotarło do mnie, że idąc przed swym pierwszym maratonem tak po prostu spać, zrobiłam największy błąd przygotowawczy. I więcej go nie popełnię. A zatem... czas wcielić w życie nowy plan treningowy. Nie ma zmiłuj. Do roboty! Trenować! Trenować! Jako baaardzo zdyscyplinowana biegaczka chyba zacznę już dziś.

You've got a pussy,
I have a dick,
So what's the problem?
Let's do it quick.
Zawsze wiedziałam, że Rammstein jest najlepszy na treningi biegowe.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz