wtorek, 26 listopada 2013

kiedy mam dół i powolutku tracę puls...

Dostałam w niedzielę SMS-a z propozycją 10-15 km wybiegania w poniedziałek. Od dziewczyny, którą w sumie znam tylko z tego, że razem spotykamy się podczas treningów Biegam Na Tarchominie. 
- Sorry, ale po dzisiejszym bieganiu w deszczu, a przed wtorkowym treningiem, jutro planuję wzmocnić się na zajęciach fitness - taka oto odpowiedź (zgodna z prawdą) cisnęła mi się na dzień dobry. Ale... Tytuł bloga "wielkaimprowizacja" do czegoś zobowiązuje - to po pierwsze. A po drugie... Coś mi powiedziało, że jeśli nie dotrzymam jej towarzystwa, sama (jako osoba, która dość niedawno rozpoczęła przygodę z bieganiem) nie zdobędzie się na to wybieganie. Lub zdecyduje się na jakiś krótszy dystans. A w końcu przecież trzeba jakoś ludzi motywować. Choćby swoją skromną obecnością...
No więc... wypytałam ją o konkrety, wyraziłam zgodę, a w poniedziałek rano przy sprzyjającej pogodzie (słońce, 3 stopnie ciepła, opadów atmosferycznych brak) zabrałam ją na Kępę Potocką. W trasę, która jest jedną z moich ulubionych, i - jak się później okazało - najdłuższą, jaką dotychczas przebyła koleżanka.

Endomondo - jak to zwykle ostatnio bywa - nie chciało mi się uruchamić. Jaką długość ma ta trasa, wiem przecież doskonale, a tempo i ilość spalonych kalorii to dla mnie sprawa drugorzędna. Za to nie mogłam się oprzeć Mikołajowi, który przemawiał do mnie z plakatu, reklamującego Żoliborski Bieg Mikołajkowy. Już 1-go grudnia sprawdzę się w nim nie tylko ja, ale również moja pierwsza grupa biegowa - Zabiegani Po Uszy.



A propos grup... Ukazał się w najnowszym numerze miesięcznika "Bieganie" artykuł poświęcony amatorskim klubom biegowym: http://www.magazynbieganie.pl/amatorskie-kluby-biegowe/. Link do niego wklejam nie tylko dlatego, że uśmiecham się tam na jednym ze zdjęć, a jako ekspert (biegły?) wypowiada się założyciel mojej drugiej grupy biegowej (Biegam Na Tarchominie). Link do niego wklejam, bo... artykuł jest rzetelny, ciekawy i... na pierwszy ogień idzie w nim hasło, które plącze się za mną od poprzedniego postu: motywacja.

 

Jest wtorek. Dzisiejszego wieczoru powinnam czuć się podwójnie zmotywowana. Zabiegani Po Uszy trenują w towarzystwie silnej grupy pod wezwaniem - ASA Team-Biegiem Po Zdrowie, ekipa BNT zaś szkoli technikę biegania pod czujnym okiem Igora Tylmana z Pobiegani.pl. A tymczasem... mam ochotę uciec gdzieś z empetrójką i - ku zaskoczeniu paru osób - zapodać sobie piosenkę Iron Maiden, którą ktoś mi niedawno podrzucił.

Bo grupa... Są takie dni, kiedy wcale nie motywuje, a przeraża.

I am a man who walks alone...
 



PS. Aśsie o BNT rozpisali: http://www.nessi-sport.pl/blog/51/bieganie-to-najlepsza-moda/?fb_action_ids=10202844602501853&fb_action_types=og.likes
A na zdjęciu znowu szczerzę się ja.

1 komentarz: