niedziela, 3 listopada 2013

biegacz w Łodzi – zadyszka

Miałam w planach na październik i listopad kilka imprez biegowych w Warszawie i okolicach.
Miałam w planach potrenować trochę z przyjaciółmi.
Miałam w planach iść w listopadzie na koncert Comy do Stodoły.
Ale…
Ach, jaki piękny dzień,           Ach, jaki piękny dzień,               Dokąd płynie miasto moich snów?
Od rana pada deszcz,             Rozmyty deszczem sen,               Dokąd płynie niekochana Łódź?
Limanowskiego, Łódź,           Zalane gęby na Fabrycznym       Dokąd płynie odrapany wrak?
Kałuże, chlup,                        Cieszą się                                    Czy długo tak?
Tu można dostać w dziób.      Witając mnie.


Ale...
Film "Marynarz w Łodzi" rzucił mnie do... Łodzi. Więc w kwestii imprez biegowych i treningów znów musiałam zacząć improwizować.

Był VII Ogólnopolski Bieg Do Gorących Źródeł, Uniejów 20.10.2013:
 Gdy tylko dowiedziałam się o swoim wyjeździe do Łodzi, natychmiastowo przeszukałam internet, by namierzyć w okolicach jakieś imprezy biegowe i treningi. Porównałam je potem ze swoim grafikiem i... bingo! Niemal na dzień dobry w oddalonym o 50 km od Łodzi Uniejowie znalazła się dla mnie bardzo przyjemna dziesiąteczka. Piękna pogoda, piękne okoliczności przyrody, ciekawa miejscowość... Dziwnie mi tylko było poruszać się w tłumie, w którym nie znałam nikogo i w którym nie widać było 
żadnej koszulki w barwach warszawskich klubów.
  Nawet koszulki w charakterystycznych zielonych i 
 żółtych kolorach nie należały do reprezentantów
                                              klubu Warszawiaky, lecz do reprezentantów jednego z klubów miejscowych.  
W Warszawie istnieje wiele stereotypów związanych z Łodzią i jej mieszkańcami. Chyba w 100 procentach są one negatywne. A ja tam się z nimi nie zgadzam. O życzliwości i uprzejmości Łodzian przekonałam się nie tylko na dworcu Łódź Kaliska, kiedy dwóch dżentelmenów bez chwili wahania i zupełnie bezinteresownie zaoferowało mi pomoc w niesieniu mega ciężkiej walizki, ale również tu - na fejsie, kiedy szefowa grupy Kobietki Biegają (Kasia, ta w środeczku) bez w chwili wahania i zupełnie

 bezinteresownie zaoferowała mi pomoc w dotarciu do Uniejowa.



O 13.30 wystrzał z tej zabytkowej armaty rozpoczął bieg. A oprócz tych 6 wystrzałowych dziewczyn ukończyło go jeszcze 1100 osób. Frekwencja przeszła najśmielsze oczekiwania organizatorów.








I choć na mecie znowu poczułam się trochę samotna, choć nie czekał tam na mnie nikt z moich licznych biegających krewnych i znajomych z Warszawy, to... 













 ...to miło mi się zrobiło, gdy podczas ceremonii wręczania nagród, przy wtórze orkiestry dętej, na najwyższym stopniu podium w kategorii OPEN mężczyzn, wypatrzyłam jedną znajomą twarz. W dodatku w bluzie z dobrze znanym mi logo - ASA Team Biegiem Po Zdrowie. Chyba nie muszę przedstawiać zaprawionym w bojach biegaczom tego pana.




 A do Uniejowa wrócę sobie najprawdopodobniej już w najbliższą sobotę. Gdy w odwiedziny przyjedzie do mnie mąż. Tym razem nie będę jednak tam biegać. Pospacerujemy sobie na spokojnie. I przede wszystkim wykąpiemy się w basenach termalnych. Bilet wstępu do term to jeden z elementów pakietu startowego biegu, który miał promować nie tylko najprostszą formę ruchu, ale również miasto i tutejsze atrakcje.




Były w międzyczasie "pobliskie parki w biegu zdokumentowane":
















 Była weekendowa defloracja:
 Podczas gdy duża ekipa Zabieganych Po Uszy zdobywała nalewki, podczas gdy trochę skromniejsza część ZPU podbijała GP zBiegiemNatury.pl, najskromniejszy odłam ZPU rozdziewiczał Łódź.

W sobotę 26.10 po kilkumiesięcznych podchodach rozdziewiczyłam wreszcie parkrun. I to parkrun Łódź, o którym chodzą legendy, że jest największy.













 26.10. zbiegł się z Dniem Sportu i premierą nowego logo łódzkiego MOSiRu. Stąd ta koszulka.










Wybiegałam w niej cyferki: 100, 5 i 1. Byłam setna (na 173 osoby) w klasyfikacji ogólnej, piąta wśród kobiet i pierwsza (ta-dam!) w swojej kategorii wiekowej. "First Timer" - to brzmi dumnie :) 













 Niedługo po parkrunie przyjechał do mnie mąż. Sobota przebiegała już pod znakiem relaksu (termy w Uniejowie, Piotrkowska by night), ale za to niedziela... W niedzielę około 11.00 stawiliśmy się w Lesie Łagiewnickim, by przebiec 4. Półmaraton Szakala.






Trasa była niezwykle malownicza, ale też niezwykle trudna. Nie na darmo teren, na którym leży Las Łagiewnicki, nazywa się Parkiem Krajobrazowym Wzniesień Łódzkich. 








 W drodze po medal zaliczyłam trzy solidne gleby (a były to pierwsze gleby w mojej biegowej karierze), niezliczone ilości kryzysów. Ostatecznie do rozdziewiczenia swojego pierwszego biegu o charakterze przełajowo-górskim użyłam metody przerywanej. Jak widać, czasami bywa skuteczna.






Po drodze niejednokrotnie też myślałam, że Piter zabije mnie za to, że na jego rozdziewiczanie dystansu półmaratońskiego wybrałam tak ciężki bieg. Nie biegliśmy razem. On startował 20 minut po mnie. W jego debiucie poszło mu jednak tak dobrze, że na mecie wbiegł tuż po mnie. Po prostu udało mu się nadrobić te 20 minut. 










 Czasy nie były na tyle rewelacyjne (mój najgorszy występ na tym dystansie), by się nimi chwalić lub by je opijać. Ale logo Półmaratonu Szakala wzrusza mnie niesamowicie.








No sami spójrzcie :)














Miałam w planach po tym weekendzie jakiś fitness.
Miałam w planach wizytę w bułgarskiej knajpie na Piotrkowskiej.
Miałam w planach pobiegać. Tym razem po sklepach w Manufakurze.
Ale…
 28.10.2013
Pan kotek był chory i... wszedł mi na głowę.
Przychodzi baba do lekarza z kotem na głowie.
- Co ci jest? - pyta lekarz. Na co kot:
- Panie doktorze, coś mi się do dupy przykleiło.

A tak poza tym... Miałam przyjechać do Warszawy na 31.10 i 01.11, kiedy to zaplanowano mi w filmie dwudniową przerwę. Tymczasem... W domu wylądowałam już dziś. I to na minimum 5 dni. Ot... taka robota... pierdolenie kotka za pomocą młotka.




Dużo było w tym poście i chaotycznie. Tak, że zadyszki można było dostać. Niemniej... Dzięki temu wreszcie wyszłam w tej całej historyjce na prostą.




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz