środa, 3 września 2014

salomonowe rozwiązanie

Od jakiegoś czasu obserwuję na fejsie wysyp filmików, w których różni ludzie wylewają sobie zimną wodę na głowę, a do tego do wykonania tej czynności wybierają spośród swoich znajomych trzy osoby. W sumie sama nie wiem dlaczego, ale zirytowało mnie to jak diabli i w duchu liczyłam na to, że mnie ta zabawa ominie. Potem zaczęło docierać do mnie, że ten łańcuszek (Ice Bucket Challenge) to element akcji szerzącej świadomość na temat stwardnienia zanikowego bocznego i pomagającej w zbieraniu funduszy na walkę z tą chorobą (tu można przeczytać trochę więcej). I wiecie co? Sama nie wiem dlaczego, ale nie przestało mnie to irytować. Aż wreszcie wczoraj filmik z laniem wody zamieściła żona jednego z moich kuzynów. Trochę nagięła zasady gry. Bo poprosiła o wsparcie dla osoby, która nie cierpi na ALS, lecz na ataksję rdzeniowo-móżdżkową. To, oczywiście, jestem w stanie jej wybaczyć, bo tą chorą osobą jest moja bratowa. Nie wiem tylko, czy wybaczę jej to, że postawiła mnie pod ścianą i poprosiła o podjęcie wyzwania.

- To co ja mam teraz zrobić? - zapytałam po powrocie z pracy męża. - Mam dokonać wyboru między publicznym oblaniem się wodą a zrobieniem wpłaty na fundację Agnieszki czy muszę zrobić i jedno, i drugie?
- Musisz dokonać wyboru. Albo jedno albo drugie - poinstruował mnie mąż.
- To ja w takim razie wolę dokonać wpłaty. To bardziej praktyczne - stwierdziłam.
- No tak, ale w ten sposób nie weźmiesz udziału w akcji uświadamiania innych - mąż sprawił, że spać poszłam z wątpliwościami. Bo nie mam nic przeciwko uświadamianiu. Sama przecież obchodziłam u siebie na blogu Dzień Chorób Rzadkich, zamieściłam na fejsie relację z wystawy "Choroby Rzadkie Są Częste" i namawiałam ludzi na poparcie Narodowego Planu Dla Chorób Rzadkich (śmiech na sali, to tylko kwestia kilku kliknięć, a od lutego wsparcia udzieliły raptem 18534 osoby) ale... Sama nie wiem dlaczego, to całe Ice Bucket Challenge irytuje mnie jak diabli. A może i wiem...

1. Lany Poniedziałek to najmniej przeze mnie lubiane święto.

2. Jestem raczej w gorącej wodzie kąpana.

3. Odczuwam wewnętrzny opór przed wszelkimi akcjami o charakterze łańcuszków.

4. Kompletnie nie jestem przekonana do jakichkolwiek fejsbukowych akcji. To nie jest miejsce, w którym ludzie się zagłębiają czy zastanawiają. To miejsce, gdzie większość użytkowników śledzi treści pobieżnie - jednym okiem wpuszcza, drugim wypuszcza. Większość ludzi lajkuje tutaj wszystko szybko i bezmyślnie, by potem jeszcze szybciej o tym zapomnieć. Nie ma się co oszukiwać - te filmiki to takie przelewanie z pustego w próżne. Dużo zabawy, dużo śmiechu, a idea... Wiele osób pewnie nawet nie wie, że tu o jakąś ideę chodzi.

5. Na podstawie komentarzy obserwuję, że przez te filmiki bohaterami w oczach znajomych stają osoby oblewające się wodą, a nie ci ludzie, o których tak naprawdę tutaj chodzi.

6. Nie wierzę w to, że takimi akcjami jesteśmy w stanie wiele zdziałać. Oprócz chorej na ataksję bratowej znam też ludzi cierpiących na stwardnienie rozsiane i wiem, że poza doraźną pomocą finansową potrzebują oni przede wszystkim pomocy państwa i regulacji prawnej dotyczącej ich leczenia - tak, żeby nie czuli się wykluczeni.

No więc filmiku ze mną lejącą sobie kubeł zimnej wody na głowę nie będzie. Głupio by mi jednak było tak po prostu olać sprawę, więc wymyśliłam salomonowe rozwiązanie: uskutecznię lanie wody na blogu. No i zrobię stosowny przelew. Niestety poczeka trochę bratowa na tę kasę. Bo, jak to się mawia, z pustego konta to i Salomon nie przeleje. A póki co wypiję za jej zdrowie. Oczywiście wodę. Mineralną. Niegazowaną. Bez lodu.

I taką wodą być,
co otuli ciebie całą,
ogrzeje ciało, zmyje resztki parszywego dnia.
I uspokoi każdy nerw,
zabawnie pomarszczy dłonie,
a kiedy zaśniesz wiernie będzie przy twym łóżku stać.

2 komentarze:

  1. Mam identyczną opinię na temat tej akcji jak Ty. Dlatego rozumiem, popieram i w pełni zgadzam się z Twoją argumentacją. Przekazać pewną kwotę na rzecz potrzebującej osoby mogę w każdej chwili. Bez nominacji, a tym bardziej bez oblewania się lodowatą wodą, co przy moim migrenowym łbie jest średnio wskazane. Poza tym, często-gęsto Twoje komentarze działały na mnie właśnie jak kubeł zimnej wody wylany na głowę i były jak najbardziej wskazane:)

    OdpowiedzUsuń