środa, 5 marca 2014

samonakręcająca się machina, część pierwsza: portale biegowe

Z roku na rok rośnie rzesza biegaczy. Nie ma się więc co dziwić, że coraz większą popularnością cieszą się różnego rodzaju portale biegowe i ich odpowiedniki na Facebooku. Kiedy zaczynałam biegać, nie widziałam w nich nic złego, a nawet przekonana byłam, że to słuszna inicjatywa. Bo dzięki nim miałam szansę poszerzyć swoją wiedzę i świadomość: dowiedzieć się czegoś o treningach, kontuzjach, nadchodzących imprezach biegowych, poznać postaci, o których raczej się nie mówi w telewizyjnych wiadomościach sportowych. I nie powiem, nadal można wygrzebać w tych portalach wiele cennych informacji, ale... zauważyłam, że ostatnimi czasy - zwłaszcza na fejsbukowych fanpage'ach - giną one w natłoku bzdurnych haseł i nic niewnoszących treści.

Są wśród fejsowych postów wpisy i złote myśli codzienne:
- "Od udanego dnia dzieli Cię tylko jeden trening ;)"
- "Idźcie pobiegać! Nie jutro. Nie za godzinę. Nie za 15 minut. Teraz."
- "To co - dzisiaj długie wybieganie?"
- "Biegaczki? Zdecydowanie najbardziej seksowne!"
- "Słońce, soundtrack z "Miami Vice" w uszach, 15 km w nogach... i czujesz, że żyjesz! ;) miłego dnia
- "U nas właśnie wpadło 20 km. Nie ma lepszego początku tygodnia!"
- "Jak u Was z formą? Jesteście gotowi do wiosennych/letnich startów?"
- "Dzień dobry! Poranny "śpioch" - największy wróg wczesnego biegania. Macie jakieś sprawdzone metody na szybki... wyskok z łóżka? ;)"
- "Ten moment na treningu, kiedy czujesz się mocny/a jak superbohater... Znacie to? ;"
- "Hej biegacze, już po sobotnim treningu? :)"
- "Spaskudziła się nam pogoda na dobre... Kciuk do góry dla wszystkich przemokniętych biegaczy ;)"
- "Ile kilometrów przebiegliście ostatnio na bieżni?"
- "Dystans pomiędzy Twoimi marzeniami a ich realizacją nazywa się dyscyplina.. :)"
- "Biegać albo nie biegać... Oto jest głupie pytanie ;-)"
- "Redakcja już po treningu. A Wy?" 
- "Najlepsi polscy biegacze, na czele z Henryk Szost intensywnie przygotowują się do wiosennych maratonów. A Wy? :D"
Itd. Itp. Nie jestem pewna, czemu mają służyć tego rodzaju wpisy i złote myśli, pojawiające się na fejsie kilka razy dziennie. Są próbą nawiązania dialogu z czytelnikiem, zachęcenia go i dodania mu otuchy czy też próbą wprawienia go w poczucie winy i wywarcia na nim presji? Nie jestem pewna, ale wiem, że ta propaganda zniechęca mnie do przeczytania innych (bardziej wartościowych) artykułów proponowanych przez dany portal.

Są wśród fejsowych postów wpisy i złote myśli nawiązujące do aktualnych wydarzeń sportowych. W lutym zdominowane one zostały przez olimpijskie wieści z Soczi. I choć ja również roniłam łzy wzruszenia, gdy złote medale (zaplanowane jeszcze w dzieciństwie) wyskakał Kamil Stoch, podziwiałam Zbigniewa Bródkę, który mimo braku odpowiedniego zaplecza technicznego w Polsce w walce o zwycięstwo o 0,003 sekundy pokonał reprezentanta największej potęgi łyżwiarstwa szybkiego, cieszyłam się ze srebra i brązu naszych panczenistów, doznałam szczękoopadu, gdy Justyna Kowalczyk mimo złamanej stopy zdeklasowała rywalki, to na dłuższą metę męczyła mnie fejsbukowa histeria olimpijska. Bo ile razy można oglądać filmik z małym Kamilem Stochem i ileż to można oglądać kolejne motywujące obrazki z Justyną Kowalczyk i jej stopą w roli głównej? Co więcej... Wiele pojawiających się w tym okresie postów pozwoliło mi dostrzec kolejną rysę na portalach biegowych. Nie dość, że coraz rzadziej nas uświadamiają, to coraz częściej bywają szkodliwe. Ot chociażby dlatego, że nam - amatorom (bo przecież nie do zawodowców są tego typu portale kierowane) próbuje się wpoić aspiracje godne profesjonalistów. I tak na przykład do stanu wrzenia doprowadził mnie niedawno taki oto obrazek:



Nieczęsto zostawiam na portalach biegowych komentarze. Tym razem jednak nie mogłam się oprzeć: A ja... ja jestem biegaczem-amatorem, a nie zawodowcem. I nie mam za sobą pieniędzy i sztabu profesjonalistów, jaki ma za sobą Justyna. I jeszcze dodam, że... dziwnie brzmi ten motywator w świetle artykułu, jaki niedawno publikowaliście. Mówię o tym, w którym obnażaliście niebezpieczeństwa związane z bieganiem amatorów. A już się łudziłam, że aspirujecie do miana portalu, który nie tylko propaguje bieganie w ogóle, ale przede wszystkim bieganie zdroworozsądkowe. Zresztą nie tylko ode mnie powyższy wpis zebrał cięgi. Rozumiem, że pokryjecie koszty wizyty u fizjoterapeuty tych osób, które 'zmotywowane' taką grafiką pójdą na trening z kontuzją? - zapytał jeden z czytelników. Ktoś inny stwierdził, że w przypadku amatora takie zachowanie byłoby debilne. Oprócz tego jednak obrazek zebrał ponad 40 lajków. Bo nie każdy potrafi czytać krytycznie, ze zrozumieniem i - tam, gdzie trzeba - z przymrużeniem oka. Obawiam się, że wśród czytelników portali biegowych wielu jest takich, którzy wezmą sobie takie hasła do serca i w swych próbach doścignięcia zawodowca w końcu zrobią sobie krzywdę.

Są również wśród fejsowych postów wpisy i złote myśli "od święta". I tak... prawie żaden portal nie zapomniał w lutym o Walentynkach, Dniu Kota, Tłustym Czwartku... Jeden z nich uczcił nawet Dzień Powolności. Modzie tej na fejsowej siostrze Wielkiej Improwizacji uległam nawet ja.

14.02.2014
Dziś jest Dzień Zakochanych, 7 listopada zaś jest Dzień Biegacza. Co łączy te dni? To, że o prawdziwym zakochaniu i o byciu prawdziwym biegaczem świadczą nie te, ale pozostałe dni w roku.

17.02.2014
Wszędzie, gdzie dziś nie spojrzę... KOTY dzikie i KOTY domowe, DACHOWCE i KOTY rasowe... I nie dziwiłabym się, gdyby Dzień KOTA obchodzony był przez witryny internetowe lecznic i schronisk dla KOTÓW albo sklepów zajmujących się sprzedażą karmy oraz akcesoriów i artykułów pielęgnacyjnych dla KOTÓW. I nie dziwiłabym się, gdyby KOTA na punkcie swoich KOTÓW mieli ich właściciele i hodowcy. Ale... skąd nagle taka popularność tego święta na wszystkich portalach biegowych, tego ni-chu-chu nie rozumiem.
W poczuciu, że świat oszalał (zszedł na psy?), pobiegłam więc na aerobic, po drodze pogoniłam KOTA (no dobra, nie musiałam się specjalnie starać, sam uciekał), a teraz interesuje mnie jedynie, jak w drugiej serii skoczy Maciej KOT. To w końcu jego święto :*

25.02.2014
Jak doniósł jeden z portali biegowych, mamy dziś Światowy Dzień Powolności. Dziękuję za uświadomienie, ale i bez tego nie miałam w planie żadnych szybkich treningów. Ba, ja nie miałam w planie żadnych treningów. Poszłam na spotkanie w sprawie pracy (spokojne i leniwe), posiedziałam trochę w kolejce na poczcie (bez nerwacji, bo i tak się nigdzie nie śpieszyłam), wpadłam do babci z Torcikiem Wedlowskim (z rozkoszą patrzyłam, jak powoli znika kawałek po kawałku), zabrałam chrześnicę do kina (ona i tak zawsze wszystko robi bardzo wolno), a teraz... powoli szykuję się do snu. Strasznie wyczerpujące jest to święto. No to... żółwik! 

27.02.2014
Wszystkie portale epatują pączkami. Wszystkie straszą kaloriami, nakazują treningi... Strasznie też dużo sypnęło się na dzisiejszy wieczór wydarzeń biegowych związanych z Tłustym Czwartkiem. Jedni nawołują, by spalać pączki, drudzy, by, broń Boże, tego nie robić, inni chcą po prostu potrenować, a jeszcze inni najpierw chcą zrobić miejsce w brzuszku, a potem pączkiem dokarmić. I na co tu się zdecydować? Ja w każdym razie z tej oferty nie wybieram nic. Ja już swoje lekcje odrobiłam. I treningowe, i pączkowe. A wieczorem wybiorę się na koncert. Nie namawiam.
http://www.klubproxima.com.pl/proxima-wydarzenia/icalrepeat.detail/2014/02/27/9979/-/dobry-rock-farben-lehre-akurat-proxima
PS. Zdjęcia pączka nie zamieszczam. Nie wyraził zgody na wykorzystanie wizerunku.
 

Ba, ja na swoim fanpage'u uczciłam nawet święto, o którym nie tylko portale biegowe, ale media w ogóle (a przynajmniej gazeta, którą czytałam, i serwis informacyjny, który oglądałam) milczały jak zaklęte.

28.02.2014
Huczały niedawno wszystkie portale biegowe na temat Walentynek i z tej okazji niemal co drugi ogłaszał konkurs dla biegających par. Z okazji Dnia Kota naoglądałam się wszędzie zdjęć kotów (najczęściej w butach... biegowych, oczywiście), a z okazji Tłustego Czwartku - zdjęć pączków. W Dzień Kobiet na pewno konkursów i promocji doczekają się biegające panie, w Wielki Piątek każą nam pewnie przebiec drogę krzyżową, a w Środę Popielcową... sama jestem ciekawa, czym mnie jeszcze zaskoczą. Jedno jest pewne. Na temat obchodzonego dziś Dnia Chorób Rzadkich nie doczekałam się żadnej wzmianki. Ani na bieganie.pl, ani na Polska Biega, ani na Biegam Bo Lubię... No tak... O chorobach rzadkich mówi się rzadko - to jedno. Choroby rzadkie leczy się rzadko - to drugie. I - to trzecie - osób cierpiących na choroby rzadkie nie nakręci się raczej na bieganie i nie wtłoczy się w ramy biegowej machiny reklamowo-marketingowej, a zdjęcia zakochanych biegaczy, kotków i pączków z pewnością są bardziej słitaśne.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=604297752980536&set=a.523142014429444.1073741829.523114474432198&type=1&theater

A przecież do Dnia Chorób Rzadkich, o którym w przeciwieństwie do różnego rodzaju dni popularnych przydałoby się ludzi poinformować, bardzo łatwo można nawiązać w kontekście biegania. Bo cierpiący na te choroby ludzie to najczęściej osoby, które biegać nie mogą. Bo starty w niektórych zawodach mają na celu wesprzeć takie osoby (jak np. "Wybiegaj sprawność" czy szeroko reklamowany ostatnio Wings For Life World Run). Bo niektóre imprezy biegowe oprócz tradycyjnych kategorii mają kategorie utworzone z myślą o osobach chorych i niepełnosprawnych.

Z roku na rok rośnie rzesza biegaczy. Nie ma się więc co dziwić, że coraz większą popularnością cieszą się różnego rodzaju portale biegowe i ich odpowiedniki na Facebooku. Nie ma się też co dziwić, że - wykorzystując ten boom na bieganie - próbują one nawrócić na jasną stronę mocy coraz więcej nowych dusz. A gdy coraz więcej dusz się nawraca, powstają kolejne (piszące tak samo i o tym samym) portale biegowe. Jest popyt, jest podaż... Taka samonakręcająca się machina, której główną siłą napędową są trzy magiczne słowa: reklama, marketing, kasa. Nie jestem idealistką i wiem, że redaktorzy prowadzący portale i dziennikarze piszący artykuły nie żyją powietrzem i z czegoś muszą się utrzymywać. Wiem też, że - byśmy mogli czerpać pewną wiedzę za darmo - powierzchnie reklamowe trzeba sprzedać. Wiem też, że przy pomocy głupiutkich postów łatwo jest zdobyć full komentarzy i lajków, które utwierdzą reklamodawców w przekonaniu, iż warto się w danym portalu ogłaszać. Wszystko to wiem i rozumiem. Czasem tylko (a w zasadzie coraz częściej) odnoszę wrażenie, że ta chęć zysku coraz rzadziej chodzi w parze z chęcią uświadamiania.

2 komentarze:

  1. Wyczyn Justyny zasługuje na uznanie ale nie może być zachętą, upoważnieniem czy usprawiedliwieniem dla uprawiania jakiegokolwiek sportu, będąc kontuzjowanym. To wielka nieodpowiedzialność, mogąca zakończyć się trwałym uszczerbkiem na zdrowiu.
    Gdzieś słyszałam, że biegaczom nie wystarczają już same biegi i pragnąc mocniejszych wrażeń coraz częściej decydują się na przerzucenie się na triatlon. Chodzi Ci coś takiego po głowie?
    Świąt ostatnio było wiele. Świętowałam, a jakże:) dzień kota obowiązkowo:))) i tylko ubolewam, że dzień pozdrawiania blondynek przeszedł bez echa:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to wczorajszy Dzień Drzemki podczas Pracy na portalach biegowych też był obtrąbiony. No cóż... Mnie nadal on nie dotyczy. A triathlon... Jak dla mnie są tam zbyt duże dystanse. Ale nie powiem, swego czasu rozważałam 1/8 triathlonu. W końcu jestem klasycznym bliźniakiem i lubię różnorodność.

      Usuń