piątek, 7 marca 2014

cuda, cuda...

W pierwszej części "samonakręcającej się machiny" poruszyłam m.in. wątek niepełnosprawnych. Druga część, jeśli w ogóle powstanie, będzie z półmaratonem w tle. Jako przerywnik wrzucam więc sierpniową fotorelację z biegu, który i z niepełnosprawnymi, i z półmaratonem ma bardzo duży związek.

półmaraton "Cud nad Wisłą"
W sierpniu 1920 roku miała miejsce bitwa, która często nazywana bywa Cudem nad Wisłą. Bitwa, której znaczenie docenili ówcześni politycy i późniejsi historycy. Niektórzy - jako tę, która uratowała Europę przed propagandą komunistyczną i sowiecką inwazją - uznali ją nawet za jedną z przełomowych bitew w dziejach świata.
Dla upamiętnienia tych wydarzeń na trasie Ossów-Radzymin bądź Radzymin-Ossów (odebranie bolszewikom tych miast wskazuje się jako bardzo istotne punkty w przebiegu walk) co roku odbywa się półmaraton. W tym roku półmaraton "Cud nad Wisłą" wyruszył z Ossowa. Była to jego 22-ga edycja.


Półmaraton "Cud nad Wisłą" ma w swej pełnej nazwie określenie "uliczny". W tej kwestii jedyną niespodzianką (z gatunku tych mniej przyjemnych) było to, że ulice, którymi biegli półmaratończycy, nie były wyłączone z ruchu samochodowego (jedynie w newralgicznych punktach ruchem kierowała policja). A widok rowerzystów, wmieszanych w tłum biegaczy, był czymś powszechnym.
- Wiesz, kto jest najszybszym biegaczem na 100 metrów? - zapytał jeden z nich wiezionego w foteliku synka. - Murzyn - odpowiedział sam sobie i dodał: - A wiesz, kto jest mistrzem... - tu padł dystans, którego nie usłyszałam, a zaraz potem odpowiedź, którą usłyszałam doskonale: - Też murzyn.
 Skoro już w temacie czarnoskórych jestem... Półmaraton "Cud nad Wisłą" ma w swej pełnej nazwie określenie "międzynarodowy". Pośród 410 uczestników, którzy ukończyli bieg, nie było jednak zbyt wielu obcokrajowców. Jedno jest za to pewne, zawody zdominowali Kenijczycy. Reprezentanci tego kraju zajęli dwa pierwsze miejsca w klasyfikacji OPEN mężczyzn. Najlepszą wśród kobiet również była Kenijka.
- Taka ładna Kenijka i nikt jej nie podrywa - stwierdziła pewna starsza pani, obserwując reprezentantkę Kenii, szykującą się do startu. - A pan dlaczego jej nie podrywa? - zwróciła się wreszcie do mojego brata.
- Brat ma żonę - odpowiedziałam za niego.
- To nic nie szkodzi - starsza pani zaskoczyła mnie swoją otwartością na relacje damsko-męskie. - Kenijka też kobieta.

Wybierając się rano do Radzymina, skąd wynajęty przez organizatorów specjalny autokar-szatnia przewieźć miał uczestników na linię startu w Ossowie, nie nastawiałam się na zbyt wiele, a już na pewno nie na rywalizację z Kenijczykami. Bo mimo iż mam już na swoim koncie maraton, to na dystansie 21 km i 97,5 metra miał to być mój debiut. Ponadto po ciężkim tygodniu pracy i po intensywnych dwóch dniach wycieczkowania z mężem, nie miałam poczucia, bym była w wysokiej formie. Właściwie to przekonana byłam nawet, iż ukończenie tego biegu graniczy z cudem. Na szczęście - tak jak u samych początków mojego biegania - wsparciem dla mnie był mój starszy brat.

Bieg ukończyliśmy oboje. I oboje byliśmy zadowoleni. Ja - jako debiutantka - chcąc, nie chcąc, ustanowiłam życiówkę (02:03:32). Brat zaś nieco poprawił swoją i zszedł poniżej 01:45.














W dobrych nastrojach odebraliśmy nagrody.
Brat odebrał grochówkę...
...i zjadł ją ze smakiem.
A potem połaziliśmy trochę po mieście, przyjrzeliśmy się przygotowanym z okazji święta atrakcjom, przyjęliśmy gratulacje od miejscowych pijaczków, zrobiliśmy kilka zdjęć...
Zmęczenie jednak dało się we znaki i nie doczekaliśmy rekonstrukcji Bitwy Warszawskiej, do której przygotowania obserwowaliśmy tuż przed startem.



Oprócz wyraźnego rysu edukacyjno-historycznego spośród różnego rodzaju biegów półmaraton "Cud nad Wisłą" wyróżnia się promowaniem biegania wśród niepełnosprawnych. W tym celu utworzone zostały różne kategorie dodatkowe. M.in. dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich...
...oraz dla niewidomych i słabo widzących.
Bieg zaskakiwał również dość wysoką średnią wieku uczestników. Na żadnej imprezie biegowej nie widziałam tak dużego odsetka osób starszych.
Tak naprawdę to współtwórcą mojego cudu była właśnie jedna z takich osób - pan Edward (3. miejsce w kategorii M70), który zaopiekował się mną, kiedy zdawałam się trochę osłabnąć.
- Trzymaj się starszych! Młodzi tak strasznie pędzą - poradził żartobliwie i dodał: - Jest silny wiatr od przodu, więc biegnij za mną.
I tak dobiegłam aż do samej mety.

4 komentarze:

  1. Ty się nie przyzwyczajaj do kategorii K/M70. Ja cię widzę w K18 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po takim biegu też z apetytem spałaszowałabym tę grochówkę:)
    Gratuluję nagród i...nie byłabym sobą, gdyby nie zżerała mnie ciekawość co tam masz w tej torbie;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co pamiętam, była tam pamiątkowa koszulka i piwo :)

      Usuń