czwartek, 31 października 2013

marsz turecki - pierwszy bieg



Niewiele potrzeba było czasu, by leniuchowanie zaczęło nas przytłaczać. Już pierwszego dnia wieczorem przewodnik po Turcji poszedł w ruch, a tam… same dobre wieści. Nie dość, że samo Kuşadası wydało nam się miejscem dość interesującym, to jeszcze okazało się doskonałym punktem wypadowym do kilku starożytnych miast. W promieniu kilkudziesięciu kilometrów znajdowały się: Tales, Priene, Didyma... Najbliżej stąd jednak było do jednej z tureckich wizytówek. Do  Efezu, którego ruiny należą do najlepiej zachowanych zespołów miejskich.

Drugiego dnia tuż po śniadaniu przebraliśmy się z mężem w stroje biegowe i zamiast wykupić wycieczkę w biurze podróży, udaliśmy się na przystanek busów, zwanych w Turcji dolmuszami, skąd w około pół godziny można było znaleźć się na miejscu. Przystanek, z którego do Efezu było już tylko kilka kroków, był świetnie oznaczony, lecz.. po co iść na łatwiznę… pojechaliśmy do samego końca, do pobliskiej miejscowości Selçuk. To właśnie tam rozpoczął się nasz marszobieg. Najpierw dookoła Selçuku, a po drodze...

...minęliśmy kilka miejsc, pamiętających nieco bardziej odległą przeszłość...
 

...minęliśmy sady owocowe, pełne dojrzewających pomarańczy, mandarynek, cytryn, jabłek i moich ukochanych granatów...
 
 
...ścigaliśmy się z dziećmi, które - zdumione widokiem biegających turystów - rzuciły się w pościg tylko po to, by dość szybko dostać zadyszki...

...delektowaliśmy się świeżo wyciskanym sokiem z granatów i prawdziwą kawą po turecku.

Po kawie przyszedł wreszcie czas na truchcik w kierunku Efezu. Ale i ta droga nie sprzyjała rozwinięciu prędkości.

Bo po drodze były pozostałości  (w postaci samotnej jońskiej kolumny wspartej na kilku kamieniach) po wielkiej niegdyś i niezwykłej świątyni Artemidy.
 

Bo oględzin się domagała siłownia pod chmurką (ta akurat wygląda dość pociesznie, ale tego rodzaju siłownie są obecnie w Turcji na porządku dziennym).

Bo w mijanej budce piszczały szczeniaczki.
 


Bo to, bo tamto... Ale potem jeszcze tylko jeden podbieg, jeszcze tylko jeden zbieg...

...i Efez został zdobyty.
 











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz