poniedziałek, 24 października 2016

poradnik pozytywnego myślenia


Podczas wiosennych i letnich startów tak bardzo sfokusowałam się na tych cholernych stopach, że nie byłam w stanie napisać ani jednej relacji z biegu. A przecież te wiosenne i letnie imprezy biegowe wiązały się nie tylko z bólem. Te imprezy biegowe to również znakomite towarzystwo, fajna atmosfera i wiele innych wyjątkowych okoliczności. Powiedzmy: łagodzących. Sprawiających, że - aby zapomnieć o bólach życia codziennego - chce się w nich brać udział. Wciąż i wciąż. Wyjątek za wyjątkiem. Nawet jeśli nie ma się szans na życiówki i sensowną rywalizację. Tak po prostu... dla zabawy.

Opieprzył mnie ostatnio Piter za negatywne nastawienie i brak pozytywnego myślenia. Cóż... Wciąż jestem daleka od huraoptymizmu, ale... przeglądając niedawno biegowe zdjęcia z ostatnich paru miesięcy, postanowiłam zrobić coś na wzór fejsbukowego łańcuszka i wymienić minimum trzy pozytywne wydarzenia związane z poszczególnymi startami.

10.04.2016 - Wieliszewski Crossing 2016, runda wiosenna, około 14 km


Wymienienie trzech pozytywów Wieliszewskiego Crossingu to żaden wyczyn. Tu zawsze jest wspaniałe towarzystwo (wyczerpując ten temat, nadmienię, że punkt ten dotyczy wszystkich imprez biegowych, dlatego przyjmę go za oczywistość i więcej nie będę o nim wspominać), niezwykłe okoliczności przyrody, świetna organizacja i gorąca atmosfera. Mnie jednak wiosenna odsłona tegorocznego cyklu kojarzyć się będzie najbardziej z konkursem "Przyjaciel na trasie" i nagrodą fair play, którą po moim zgłoszeniu wygrała Ola. Uzasadnienie brzmiało następująco:

Sytuacja nr 1
Podczas biegu Ola zauważa, że mijana przez nas dziewczyna zwalnia, a następnie przechodzi do marszu.
- Coś ci jest? - Ola pyta dziewczynę, a dziewczyna odpowiada, że ma jakiś problem z nogą.
- Dasz sobie radę? Jakoś ci pomóc? - dopytuje Ola.
- Weź mnie na barana! - żartuje dziewczyna, a Ola...
- No to wskakuj! - Ola śmieje się i biegnie dalej dopiero, gdy upewnia się, że wszystko jest w porządku.

Sytuacja nr 2
Mnie i Olę mija chłopak.
- Ej! Masz rozwiązaną sznurówkę! - krzyczy za nim Ola.
- Wiem.
- No to ją zawiąż, bo się wywalisz!
Chłopak, nie słuchając Oli, biegnie dalej. Cóż... Nie wszyscy chcą słuchać dobrych rad.

Sytuacja nr 3
Jakieś 4 km od mety pytam Olę, czy ma chusteczkę, bo boli mnie brzuch i muszę iść w krzaki. Ola chusteczki nie ma, ale za parę chwil pomaga mi ją zdobyć.
- Nie czekaj na mnie! - krzyczę oddalając się w krzaki. Gdy wracam, Ola wciąż na mnie czeka. Nie bacząc na stratę czasu.

Sytuacja nr 4
Kilometr od mety Ola dostaje wiatru w żagle. Chciałabym za nią nadążyć, ale po wbiegnięciu na asfalt odzywa mi się ból pięty, z którym męczę się od ponad dwóch miesięcy. Jeszcze jakiś czas widzę jej coraz bardziej zmniejszającą się sylwetkę, aż w końcu zupełnie znika mi z oczu za zakrętem. Biegnę więc swoje. Mijam jeden zakręt, mijam drugi... Za trzecim jest już tylko ostatnia krótka prosta. Pokonuję ją... razem z Olą, która - ku mojemu zdumieniu - na tym ostatnim zakręcie postanowiła się zatrzymać i poczekać na mnie.



 13.04.2016 - GP Żoliborza, runda 1 - 5 km

Grand Prix Żoliborza to już - rzec by można - moja wieloletnia tradycja, a od jakiegoś czasu impreza biegowa "3 w 1". Tutaj:

1. kibicuję dzieciom,
2. jestem wolontariuszką,
3. uczestniczę w biegu.




  
01.05.2016 - II Zambrowski Bieg Uliczny, 10 km

 Bieg w Zambrowie odkryliśmy z Piterem w zeszłym roku i na stałe wpisaliśmy go do naszego kalendarza. Tegoroczny bieg to:
1. Piter w roli mojego prywatnego zająca (czas: "obym zmieściła się w godzinie"),
2. możliwość finiszu na stadionie miejskim,
3. nieoczekiwane spotkanie z Arkiem - kolegą z parkrunu.



03.05.2016 - XXVI Bieg Konstytucji, 5 km

Spośród wszystkich tegorocznych startów ten jakoś wspominam najmniej czule. Bo masówka, bo nie biegł nikt spośród moich najbliższych biegowych znajomych... Do tego fatalne samopoczucie. Jakby mi było mało problemów ze stopami, podczas majówki złapałam alergię na - jak się później okazało - alkohol połączony z sokiem jabłkowym. Spuchnięta, czerwona twarz, zsypana piekąco-swędzącą pokrzywką, pod wpływem potu i słońca (które tego dnia - jak na złość - przygrzewało bardzo intensywnie) piekła i swędziała dwa razy mocniej. Niemniej... dostałam ten pakiet w prezencie od Festiwalu Biegowego, więc nie wypadało mi nie skorzystać, a plusów upatrywać w tym, że:
1. ukończyłam,
2. przeżyłam,
3. ładny medal na zdjęciu uwieczniłam.

08.05.2016 - I Bieg Pilicy, 10 km

To jest Adaś. Adaś jest chrześniakiem mojego męża. Adaś mieszka w małym mieście koło Radomia, w którym niegdyś mieszkał i dorastał jego ojciec chrzestny. Adaś nie ma w tym mieście zbyt wielu atrakcji. Na szczęście w tym roku zorganizowano tam I Bieg Pilicy - imprezę biegową z prawdziwego zdarzenia. Dzięki temu Adaś mógł zadebiutować w biegach dziecięcych, a my mogliśmy mu kibicować i podziwiać, jak zdobywa swój pierwszy medal.

Super organizacja, symboliczna opłata startowa, bogaty pakiet startowy, biegi dla dzieci, biegi dla dorosłych, gorąca atmosfera, gorąca aura, a dla ochłody - w pakiecie kupon na lody. Bo Adaś mieszka w mieście, które słynie z produkcji przepysznych tradycyjnych lodów. Jedna kulka tych lodów to jedno pozytywne wydarzenie. A że tych kulek było więcej...
 


 
18.05.2016 - GP Żoliborza, runda 2, 10 km 
 
Jest się wolontariuszem - ma się chody u fotografa.  Ma się chody u fotografa - ma się zdjęcie obrobione w Photoshopie i "dopracowany makijaż" ;)

Bez zająca na czas "obym zmieściła się w godzinie" też można zmieścić się w godzinie :)
 
Niespodziewane spotkania z dawno niewidzianymi znajomymi są zawsze najfajniejsze.

21.05.2016 - Półmaraton Hajnowski

 

Gościnności mieszkańców Podlasia nie da się opisać w trzech punktach. Półmaraton Hajnowski to impreza tak wyjątkowa, że zasługuje na osobny wpis. W sumie naprawdę nie wiem, dlaczego nie chciało mi się napisać go wcześniej. Obiecuję nadrobić zaległości.

04.06.2016 - IV Klubowa Mila TTT

Klubowa Mila, czyli sztafeta organizowana przez Trucht Tarchomin Team, to od samego początku istnienia obowiązkowy punkt mojego kalendarza biegowego. Jej atutem od zawsze były:
- serdeczność gospodarzy, 
- śliczna trasa (las w Choszczówce) 
- kameralność,
- integracja biegaczy z Tarchomina i okolic.
Tegoroczne ognisko było prawdziwą wisienką na torcie.




 05.06.2016 - Bieg Truskawki, 10 km

1. Przepiękna trasa ścieżkami Puszczy Kampinoskiej co roku jest ta sama, ale nigdy się nie nudzi.
2. Daniem głównym menu regeneracyjnego co roku są truskawki, ale zawsze smakują rewelacyjnie.
3. Możliwość biegnięcia w parach sprawia, że panowie nie mogą zostawić daleko w lesie swoich pań.
4. Tegoroczny piknik w Truskawiu, wzmocniony "jagodzianką" (bynajmniej nie drożdżówką), był wyjątkowo udany.



31.07.2016 - Ultramaraton Powstańca, łącznie 63 km


Trzy pozytywne punkty Ultramaratonu Powstańca to:
1. Małgorzata,
2. Piotr,
3. Marcin.
W takim właśnie zestawie sztafeta Zabiegani po Uszy została zarejestrowana do biegu parę miesięcy przed imprezą. Wówczas nie wiedziałam jeszcze, że zostanę wykluczona z biegania. Dwa dni przed Ultramaratonem Powstańca sytuacja wydawała się być klarowna: pobiegnie tylko Marcin i Piter, a ja - za zgodą organizatorów - pokonam trasę biegu na rowerze. Dzień przed brat jednak postanowił mi wysłać MMS-a ze zdjęciem naszych numerów startowych i z zapytaniem: "No i co? Nie pobiegniesz bądź przespacerujesz?" Nie opierałam się. W udziale przypadł mi pierwszy odcinek (najkrótszy, 7-kilometrowy). Ukończyłam go z trudem i jako ostatnia. Za to ze świadomością, że mam dwóch najwspanialszych mężczyzn w teamie.

14.08.2016 - Bieg na Wielką Sowę, około 10 km

Bieg na Wielką Sowę to:
wielka przygoda wielkiej czwórcy
wielki wypas w pakiecie

wielki sukces chrześnicy

możliwość wejścia na wieżę widokową - może i niewielką, ale za to ukazującą przepiękną panoramę Sudetów

9-11.09.2016, Festiwal Biegowy w Krynicy


Tegoroczny Festiwal Biegowy to:
1. Bieg w Krawacie na 600 m,
2. Bieg "1 km dalej od cukrzycy",
3. Runek RUN. Ale o tym już wiecie.








Tak, tak... te wiosenne i letnie imprezy biegowe wiązały się nie tylko z bólem stóp. Te imprezy biegowe to było również znakomite towarzystwo, fajna atmosfera i wiele innych wyjątkowych okoliczności. Powiedzmy: łagodzących. Sprawiających, że - aby zapomnieć o bólach życia codziennego - chciało się w nich brać udział. Wciąż i wciąż. Wyjątek za wyjątkiem. Nawet jeśli nie miało się szans na życiówki i sensowną rywalizację. Tak po prostu... dla zabawy. W rezultacie jednak ta zabawa i chwilowa poprawa samopoczucia opóźniły rekonwalescencję. Więc, chociaż serce się rwie, rozsądek każe nie robić już żadnych wyjątków. Do odwołania.

PS. Po raz pierwszy zdarzyło mi się nie ukończyć GP Żoliborza. Podczas rundy 3 (15 km) ograniczyłam się jedynie do wolontariatu.


Po raz pierwszy zdarzyło mi się nie wziąć udziału w biegach, na które byłam zapisana i które miałam opłacone. Podczas tegorocznego Biegu Marszałka oraz podczas rundy letniej i jesiennej Wielszewskiego Crossingu ograniczyłam się do kibicowania.



Pustkę po bieganiu wypełniłam jazdą na rowerze (dzięki której odkryłam "globusy" nad Wisłą i dotarłam wreszcie z mężem na pokaz fontann multimedialnych),


spływami kajakowymi (Pilicą, Bzurą, Bugiem),


bardziej statycznymi zajęciami fitness.


W sumie... To wszystko razem zebrane do kupy też sprawiło mi wiele radości.

6 komentarzy:

  1. śmiem twierdzić, że w tej relacji jest więcej plusów jak minusów, no ale wiem jak bolą kontuzje ( bo właśnie sama za chwilę udaję się na rehab obu kolan i biodra), a dla Oli wszelkie nagrody fair play świata i skromny uścisk ode mnie :) dla Cię i Pitera też :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam! Dziękuję za to, że mogłam śledzić dzięki Tobie tyle imprez sportowych! Super zdjęcia zachęcają do biegania! Wybieram więc spacery. Imprezy sportowe zawsze mnie interesowały,dla mnie to jak teatr, igrzyska! Pielęgnuj w sobie ducha sportowca. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam! Dziękuję za to, że mogłam śledzić dzięki Tobie tyle imprez sportowych! Super zdjęcia zachęcają do biegania! Wybieram więc spacery. Imprezy sportowe zawsze mnie interesowały,dla mnie to jak teatr, igrzyska! Pielęgnuj w sobie ducha sportowca. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tam Małgosiu czasem trzeba trochę pomarudzić ;) byle nie za długo :)sporo się dzieje w Twoim życiu. Miło Cię widzieć taką uśmiechniętą :)
    Jeżeli chodzi o pytanie o mój stan zapalny- to od czerwca ale do lekarza poszłam po koniec sierpnia Przyjmuję lek przeciw zapalny i przeciw bólowy. Jestem także na półmetku zabiegów.

    OdpowiedzUsuń
  5. zmotywowałaś mnie:) zaraz wynotuję pozytywy sytuacji, w której się znalazłam tylko muszę je najpierw znaleźć. w temacie stópek też coś napiszę:) Ciccino od roku zmaga się z podobnymi do Twoich dolegliwościami: ostrogami w obu stopach, a w prawej również z przewlekłym zapaleniem rozcięgna podeszwowego. teraz udało się je'zaleczyć'na tyle, że ustąpił ból przynajmniej na jakiś czas. wiemy, że wróci bo przyczyna wciąż istnieje.

    OdpowiedzUsuń
  6. pozytywów całkiem spora garść. a nawet więcej niż spora :) chyba zdziwiłabym się, gdybyś nie potrafiła znaleźć ani pół fajnej rzeczy.
    wciąż trzymam kciuki za stopy. nie znam się na tych przypadłościach ale mam nadzieję, ze uda się je naprawić. no i życzę, aby pozytywy nadal Ci się znajdowały :)

    OdpowiedzUsuń